*Lato w odwrocie, patrzę więc w stronę ciepełka , na stary fotel,
na półkę z książkami, , w komputerze wyszukuje e-booki klasyków, oraz słuchowiska sprzed pół wieku na wieczory granatowe, jesienno- zimowe . Teraz wiatr w mojej głowie pisze patykiem historyjkę z realu, a ja podpatruje.
Młodość i starość - wszyscy te lekturę przerobić musimy, bez żalu, i pretensji do czasu skradzionego czy darowanego. Czasem dziurawy koszyk wspomnień
zmienia ważne szczegóły, i poddajemy swoją przeszłość nieświadomie szlifowaniu pod swój gust, resztę spychamy w niepamięć. To raczej ona całe zło zjada, dla naszego psychicznego dobrostanu, a niepamiętanie i wymazywanie najgorszych wspomnień samoobrona jest , i lekarstwem się staje dla naszego umysłu.
Poznańska księgowa i Jan z krakowskiego , już tylko w opowiastkach dzieci i wnuków , a działo się multum. Bywa, że lata dzielą ,
ona starsza od Jana o lat 12,
a tym samym doświadczenie, i mądrości książkowe i życiowe
jakże różne . Chyba tylko iskra boża sprawia, że pali się to to jak busz, albo harcerskie ognisko :)
i nie odpuszcza . Już tylko miłość , i mezalians, albo małżeństwo wcale nie z rozsądku, bo jakże to połączyć ?? Jan, po wiejskiej szkole podstawowej,
a ona nieźle wykształcona, tony przeczytanych książek i sto wypraw po Polsce , już bankowa urzędniczka.
Tak na styku polskich dwóch światów, ona zapatrzona, on 190 cm, but nr.48 i nic więcej. Jego rodzice w "kurnej chacie" a dziadkowie nawet do Ameryki za chlebem nie popłynęli. takie to były naturszczyki przywiązane do prostoty i z lekka zacofane. * Ona jeździła w krakowskie na wakacje, tam gdzie powietrze ok. i odmienny klimat , on dołączył do spacerującej po górach i dolinach nietutejszej kobiety nie mając nic na myśli, wszak była starsza o prawie całe pokolenie. Wrażliwa i oczytana, romantyczny mięczak -jak to mówią. Tradycjonalistka z dużym mieszkaniem w samym centrum Poznania.
*Ona była przy nim sobą, mówiła, a on słuchał, i po swojemu komentował. Które bardziej naciskało, aby trwać przy sobie.?
Ona nie kalkulowała , ale coś ich do siebie ciągnęło, i niech się dzieje wola nieba....
Ślub i dwoje dzieci, oraz on, uczniem trzecim .
Pokierowała jego nauką, kupiła skórzana aktówkę, i dobrą posadę mu znalazła, a tam , przyznana mu sekretarka osobista.
Korpulentna, i jeszcze zalotna ropuszka z czerwonymi usteczkami, jakby samo ciepełko:)
Żona w pracy i w domu , dzieci tuż przed egzaminami na uczelnie,", a pani Janeczka była w zasięgu ręki.
* Po roku, całkiem oficjalnie prowadził drugie życie, krążył między żoną, biurem i panią Janeczką, a po jego śmierci ropuszka przejęła wszystko...a nawet więcej niż nieżyjąca już żona.
* Zawsze znajdzie się ta trzecia , jakaś Janeczka, taki wampir energetyczny. Wypoczęta, bez przeszłości, i taka chętna wyssać wszystko z obiektu męskiego, co wpadł jej do rąk.
Janeczka ponoć żyje jeszcze ...ponoć gdzieś w wielkim mieście samotnie, na czwartym piętrze z windą , i z demencją. Już nie gra w toto-lotka, bo ma dobrą emeryturę , szkatułkę z biżuterią,
i pomoc domową.
*Wszystko się rozsypało w niepamięci potomnych ,
są tylko nowe wersje i legendy,
ale nikt już
nie pamięta żony pana Jana.
To przed- zaduszkowo i spokojnie .
ale już biorę zakręt...
c.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz