wtorek, 12 maja 2020

Opowiadanie nr. 3 - ALINA c.d.





        PRL    * Przyszedł czas wiedzy książkowej.
   

Rozdwojona między uczuciowością, analizami lektur obowiązkowych i wykładów mądrych ludzi , chłonęła wiedzę, ale patrzyła na tych mądrali  krytycznie, bo czuła, że oni  po prostu cytowali mądre księgi, chciała szczegółów. 
Literatura romantyczna nie grzała jej duszy, ani nie pobudzała fantazji.  
Po drodze do jasnego umysłu poznała jakiegoś młodzieńca w wymiętej koszuli z zawiniętymi rękawami, trafił się . Był jak poczwarka a  chciała  motyla :) on się starał, ona nie.
     Pojechali pociągiem w lubuskie na kajaki .Były szuwary i słońce, on skłamał rodzicom, że na trzy dni ,że do kuzyna ,bo dawno, itd.
Ona nie musiała kłamać, i czerpała przyjemności dla siebie. Wiosłowała dzielnie, zapominając o nim. Szast prast i powrót. Przepełniony po sufity pociąg, nie rozmawiali, bo uszu dookoła tysiące, i śmierdziało wątrobianką, więc radyjko do ucha,
a on jakiś cierpiący był .
Owszem całe lato jeździli koleją od Szczecina po Kraków.  Sopoty, Ustki, Darłówko , wydmy , sosny, koc w kratkę, leżaki z rurek, placki ziemniaczane. Drobne pamiąteczki niechętnie rodzicom kupowane, noce krótkie, a rano wolnym krokiem do przystani, po wędzone ryby. Co za rutyna, przecież nie była prowincjuszką .
Po roku, on uciekł od niej z nauczycielką z Konina. Mieli syna, i ponoć nie żyli ze sobą długo i szczęśliwie. 
Alina  dostała przyzwoity kąt u niedoszłej teściowej w secesyjnej, pięknej kamienicy. Parkiety z lekka skrzypiały, a miedzy pokojami oszklone skrzydła drzwi dodawały wnętrzom przestrzeni . On nie bywał u matki, zginął gdzieś w Polsce. Artysta-niedoszły literat bez sukcesów . Koleżanki mówiły , że w Bieszczadach .
Grupy towarzyskie nadal ją wciągały i inspirowały
 różnorodnością tematów. PRL tak działało na młode mózgi jak pływanie żabką ,bo nie kraulem, a grono jej starych ,i nowych znajomych też lubiło ryby, grzyby, teatr, poezje, operę, literaturę, a szczególną była moda na Ulissesa:)) Takie wieczory rozmowami pełne pobudzały ich wyobrażenie o człowieku kulturalnym , o tworzeniu elity, w stylu-teraz my:)) Dziś widzi, że tylko wizjami były, młodzieńczym zgrywem,  oraz  interpretacją nie własnych przekonań, że przed nimi lata doświadczeń, aby to nabrało smaku i zapachu. bo młodość jest ślepa.
Takie to przewidywalne i banalne , ale 
zakochała się w brzydalu brzdąkającym na gitarze. Z wysokiej góry spadła w dziurę jak Alicja z krainie czarów, na łąkę zieloną ,gdzie młodzieniec rozmarzony, nie tylko w nią był wpatrzony. Pani samej siebie, pełna energii stała się jego cieniem ,wciągał ją w bagienko, gdzie każdy chciał być oryginalny za wszelką cenę. La Boheme, ta z książek, i dym papierosowy,  tanie wino ,czerwone usta , suknie kwieciste i kapelusze duże, i subtelne żarciki, i bereciki, i mowa poprawna, a buzia zabawna. Taka stylizacja nonszalancka tylko dla niego, zrobiły z niej kobietę niebanalną, i nieco ekscentryczną.
Unikała obrączek i kołysek , kotków, piesków, komplikacji i odpowiedzialności. Jedyne w co chciała to realizować się tak zupełnie w ciemno, intuicyjnie, o kierunku nie miała jeszcze pojęcia. W pierwszego wspólnego Sylwestra w samym środku nocy- on po prostu wyszedł. Wrócił bez słowa nad ranem roku następnego, a cały pokój pachniał tanimi perfumami .
 Obyło się  bez żalu, płaczu i cierpienia, dość lodowato i z dystansem, przecięła ciąg dalszy tego love. 
Skończyło się pozowanie na niezależną, wróciła do matki .
Dom na przedmieściu, kiełbasa biała kręcona z ojcem przed Wielkanocą, pomidory latem i astry przed domem , jak za dawnych lat.
Lakier do włosów matki i sztuczne perły, budzik i poranne kakao przed pracą. Przewidywalna stabilizacja, spokój  i rodzinna idylla ,więc wieczorami tańce, hulanki, swawola i prezerwatywy.
Traciła panowanie nad kierownicą swej teraźniejszości, jednocześnie walczyła o białe skrzydła anioła. Pozbierała korale szkód ,wyrzuciła żale i samouwielbienie, mylone z wielkim ego i honorem. Zdolna pani filolog podszkoliła się w językach obcych i uciekła za góry , za lasy, do pracy. Inne dziewczyny z paczki też rozjechały się po świecie. Alina, Agata, Anna i ja, Julka na długo straciłyśmy siebie z oczu, aby zdobywać świat .

                   

                                    
       cdn  pa:)
       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dojrzałe lato.

 Mama, tata ,praca sąsiedzi, szkoła, szybko rośniesz. Jest już zielono, Wielkanoc się błyszczy, i wszystko na nowo zakwita, tak samo jak kie...