sobota, 18 kwietnia 2020

wiosna wirusów.




       *Wirus w czerni w koronie z cierni *
    
      Wiosna nigdy nie była mi czasem straconym
      Dziś ucieka obrazkami zza szyby
      Czy nim przyfrunie lato 
      Znajdę ścieżkę do kolorów ?

       Teraz wszystko jest na niby.
       Wirtualnie fantazjuję, bo mogę.
       Wybieram wersje 
       W kolorze  pomarańczowym.
       Może i  Tobie pomogę...? 

      Przypomnieć sobie dotyk zieleni
      W miękką łąkę się zanurzyć.
      Znów używać zapachu piżma,
      W tym mieście
      Z wizji fatalnego dramaturga  
      Czy jeszcze zdążę zanim coś się zmieni ?

      Plus 15, biurko, klawiatura 
      Stoję w oknie..
      Piąty bieg ? nie mogę...
      Bo hamulec zaciągnięty 
      I zakazów dyktatura.
      
          
       Kwiecień 2020      
       
       
      
      
    
      

czwartek, 2 kwietnia 2020

5 . Numer 5 - Ktoś, czyli ja .

 



Myśli i  słowa,  niechronologicznie , bo i tak nie wiem i ile czego po mnie zostanie. Ale czy to ważne , może czasem, może tylko dla mnie, choć nie dbam o to. Teraz jestem totalnie solo.
Pewnie zasłużyłam sobie na to, bez przyczyny, bo to zapisano w gwiazdach, w mojej chmurze :)
Forsa nieważna, czas mnie zabija, i nie odwrotnie, a trwanie męczy. Egoistką bywam, a może, jak każdy, tylko pozuję Zachwycam się ekspresyjnie, 
złoszczę cicho, śmieje się i służę pokornie.  Jestem zawsze pod ręką , i rzucam to wszystko dla innych zachwytów.
Potrzebuje publiki, aby radzić sobie ze sobą ,wychodzić ze swej  muszli i wspinać się, nie patrząc w przepaść .
Mogłabym być jedną z tych trzech  wyjątkowych kobiet -przyjaciółek, ale byłabym ogniwem najsłabszym w tej trójce. 
Odpadam na zakrętach, często wpadam do rowu , i już nigdy nie staję na czterech kołach. Silna słaba kobieta , a może na odwrót, bez wyznaczonej perspektywy, bez założeń w którą stronę,  i za pan-brat z udawaną samodzielnością ? Pare razy to się nawet zakochałam, na krótko ,oczywiście. Lubiłam brylować, a co-gwiazda, co kocha światło.
Dziś uznaje tylko przyjaźń z mężczyznami, 
Pierwszy chłopak? tak, dziś mogę powiedzieć-niedojrzały Adonis, egoista o smukłych  nogach. 
Zdrowe zęby, kanciaste szczęki i niebieskie oczy. Dominat.
Nie chciałam, a był . Taki układ ,taka konstelacja- mocne argumenty, obrączka i real dnia codziennego.
 Żyłam w ciągłej wibracji, na przemian-bunt i uległość, jak drzazga w mym mózgu a moje wymuszone zachowania wprawiały w osłupienie najbliższych. Własnym cieniem byłam i lalką mechaniczną. Sto kierunków ,tysiące rozmów w stylu trzpiotki i  zamkniętej w sobie myślicielki , na przemian. Introwertyczka i komediantka w jednym.
Uczepiłam się go ? Do dziś nie wiem , bo nie  umiałam odmawiać mu czegokolwiek , choć  rozróżniałam dobro od zła, w jego czynach i mowie. No, powiedzmy, niby, bo mówił mało, zagadką stając się dla mnie i tajemnicą. Wciągnęła mnie ta spirala , jakbym czekała na światło w końcu korytarza, a wielka energia iskrzyła w nim , nawet kiedy zmieniał żarówkę  .
Morze...
Nocami łóżko pachniało opalenizną i do rana fruwały nagie anioły. W dzień spacery, słońce, sosny, cykady, i spojrzenia .
 Pierwsze zapatrzenie wywołuje fizyczne uzależnienie , działa silnie i  uzależnia na długo. Potem banalnie tak, kątem przy rodzicach. Ja miałam obowiązki, a on kochanki . 
Lubił firmowe zapalniczki i skórzane kurtki a zimą szaliki w kratę. Auta i niezależność. Ja, jak matka Polka-węgiel do pieca, mycie wielkich okien, linoleum w kuchni, i czarno-biały telewizor, a młodość chmurna i durna-tylko w soboty i niedzielę. Wtedy bigos , naleśniki i gości tłum na salonach .Podłogowe deski lśniły, tańczyłam i ja. W ogrodzie pachnący bez, a do pracy tramwajem .
 Znikał na całe dnie, dla własnej wolności i za groszem, bo oboje nie lubiliśmy  biedy. Taki niby zgrany duet, niby energetycznym uzupełnieniem dla siebie byliśmy . 
Ja, pokorna i podręczna, on nerwowy, zawzięty a przy tym- pracowity i ambitny. Nie zaglądając w swoje wnętrza-dzień po dniu, rośliśmy w siłę, zasznurowani latami.  Dziecko, auto, kolejne mieszkanie. Dom, papierosy, i zero alkoholu. 
Uczucia zabijane , niezdarnie maskowane, i podobne bicie serc, tylko przez nas wyczuwane
**************************** 
 Ciągnęło mnie do zmian, 
 odezwał się mój ruchliwy umysł.
  Za dużo nocami czytanych książek, za dużo prób zrozumienia, co wokół mnie błyszczało, co warte jest wspomnień .
  Wyjazdy służbowe,  bo firma rozkręcona na pełnych obrotach to mnie uskrzydlało, nigdy dość nie było mi tego  wirowania. Dzieci pod telefonem , obiady niedzielne, pranie...itd. Potem już wzięliśmy sprzątaczkę .Taką tam , nie za stara i niezbyt brzydka, ani ładna , bo wiedziałam, bo naczytałam się o różnych takich "mezaliansach ".... i przejmowaniu schedy po żonach :)  
Dziecko rosło. Konfliktów kilka i owszem, było, ale zamykałam je , milcząc, aby przetrzymać. 
Parę dziwnych ucieczek do mamy , jak to w doborowych małżeństwach bywa , i powrót do codzienności. Wewnątrz , w sobie czułam bardziej piekło niż niebo.
Dziewczyny z szumnej młodości pisywały do mnie. "całuje ,pozdrawiam, u mnie ok , urodziłam kolejna córkę .Spotkajmy się,
 bo zaczynamy od siebie odstawać ".Pisałam : Obiecuje - na pełnym luzie, i bez gorsetów "
Data ustalona na lipiec 2020. Będzie hostel w centrum Polski, Agata, Alina, Anna i ja...po dwudziestu latach, 
cztery dojrzałe , spełnione kobiety, nareszcie niewirtualnie,
ale nigdy nie spotkały się w realu, ja zawiodłam .
  



 cdn.*wszelkie prawa zastrzeżone. 







Dojrzałe lato.

 Mama, tata ,praca sąsiedzi, szkoła, szybko rośniesz. Jest już zielono, Wielkanoc się błyszczy, i wszystko na nowo zakwita, tak samo jak kie...