środa, 4 grudnia 2024

Aniołowie cz.1

 

O, Anioł spolegliwy, czysty i urodziwy, ale takie są tylko w niebie, a spadają na nas jedwabiście miękko i niespodzianie , jak radości oczekiwane , czy tragedie niechciane.

Niebawem uduchowione święta kiedy to aniołowie się radują, a anieli śpiewają, i cuda cuda ogłaszają.
To taka piękna coroczna wyrwa w drodze naszego życia , taka błękitna, i złota,  jakby otwierały się niebios wrota, i przez parę dni  unosimy się nad planetą Ziemia.

Lata 50-te też miały swój urok. Uczuciowo, z zapachem zieloniutkiego świerku, bez pomarańczy, ale z opłatkiem na zdobnym talerzyku , i wzruszonymi rodzicami.

W radiu polskie kolędy, pastowane podłogi, pościele wysuszone na mrozie, zapach jabłek i nalewki wiśniowej . 

Listonosz nosił kartki z życzeniami Wesołych...To ciotki i wujkowie przesłały nam brokatowe,  błyszczące życzenia Błogosławionych Świąt . My też całymi tuzinami pisaliśmy im życzenia na kartkach kupowanych na poczcie, i oklejając je pracowicie znaczkami. Wzrastało uroczyste napięcie, a babcie i mamy kręciły kulką drewnianą ciasto w donicy , dodając pachnideł rumowych, cytrynowych, czy waniliowych i drożdży , mnóstwa  żółtek, maku , sera, etecera:))) a stolnica do rozwałkowywania ciasta była w ciągłym używaniu .

Paluszkiem wylizywano z donicy słodkie resztki ciasta , i kulkę do ucierania mniam , też :) Zabawne , bo teraz kiedy po latach pisze to bezosobowo, 

znów czuje ten ulotny smak i zapach wanilii z dzieciństwa.

Nie było wtedy mandarynek, ale były suszone owoce z ogródka , beczka deptanej kapusty kiszonej, i suszone grzybki, 

a zając wisiał za oknem ,aż skruszeje.


Nie do wiary, ale dzieci nie miały pluszaków, ani klocków lego, a działo się tak urokliwie, że czas Gwiazdki  płynął pomału, a smakowicie. Każda chwila była  doceniana, i zadziwiała je wyjątkowością . Wnętrze kościoła ozdobne i nadobne, kolędy ochoczo śpiewane , i wzruszenie...Otwarte drzwi do pokoju z wystrojoną po sufit choinką  wszyscy zachowujemy w wiecznej pamięci, i  co roku , jakby się nam szuflada otwierała z zapachami świątecznymi , i z dotykiem kruchych ozdóbek bombkowych. Kiedy już dojrzewamy, dorastamy, i się usamodzielniamy, cięgle na nowo, wraca ten nastrój, te tajemnicze szelesty,  kolorowy półmrok , światło świeczek kręconych, cukierków w sreberkach, jabłuszek czerwonych. 

Rodzina przy stole , 

tak pamiętam....





                                     



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dojrzałe lato.

 Mama, tata ,praca sąsiedzi, szkoła, szybko rośniesz. Jest już zielono, Wielkanoc się błyszczy, i wszystko na nowo zakwita, tak samo jak kie...