O, Anioł spolegliwy, czysty i urodziwy, ale takie są tylko w niebie, a spadają na nas jedwabiście miękko i niespodzianie , jak radości oczekiwane , czy tragedie niechciane.
Niebawem uduchowione święta kiedy to aniołowie się radują, a anieli śpiewają, i cuda cuda ogłaszają.
To taka piękna coroczna wyrwa w drodze naszego życia , taka błękitna, i złota, jakby otwierały się niebios wrota, i przez parę dni unosimy się nad planetą Ziemia.
Lata 50-te też miały swój urok. Uczuciowo, z zapachem zieloniutkiego świerku, bez pomarańczy, ale z opłatkiem na zdobnym talerzyku , i wzruszonymi rodzicami.
W radiu polskie kolędy, pastowane podłogi, pościele wysuszone na mrozie, zapach jabłek i nalewki wiśniowej .
Listonosz nosił kartki z życzeniami Wesołych...To ciotki i wujkowie przesłały nam brokatowe, błyszczące życzenia Błogosławionych Świąt . My też całymi tuzinami pisaliśmy im życzenia na kartkach kupowanych na poczcie, i oklejając je pracowicie znaczkami. Wzrastało uroczyste napięcie, a babcie i mamy kręciły kulką drewnianą ciasto w donicy , dodając pachnideł rumowych, cytrynowych, czy waniliowych i drożdży , mnóstwa żółtek, maku , sera, etecera:))) a stolnica do rozwałkowywania ciasta była w ciągłym używaniu .
Paluszkiem wylizywano z donicy słodkie resztki ciasta , i kulkę do ucierania mniam , też :) Zabawne , bo teraz kiedy po latach pisze to bezosobowo,
znów czuje ten ulotny smak i zapach wanilii z dzieciństwa.
Nie było wtedy mandarynek, ale były suszone owoce z ogródka , beczka deptanej kapusty kiszonej, i suszone grzybki,
a zając wisiał za oknem ,aż skruszeje.
Nie do wiary, ale dzieci nie miały pluszaków, ani klocków lego, a działo się tak urokliwie, że czas Gwiazdki płynął pomału, a smakowicie. Każda chwila była doceniana, i zadziwiała je wyjątkowością . Wnętrze kościoła ozdobne i nadobne, kolędy ochoczo śpiewane , i wzruszenie...Otwarte drzwi do pokoju z wystrojoną po sufit choinką wszyscy zachowujemy w wiecznej pamięci, i co roku , jakby się nam szuflada otwierała z zapachami świątecznymi , i z dotykiem kruchych ozdóbek bombkowych. Kiedy już dojrzewamy, dorastamy, i się usamodzielniamy, cięgle na nowo, wraca ten nastrój, te tajemnicze szelesty, kolorowy półmrok , światło świeczek kręconych, cukierków w sreberkach, jabłuszek czerwonych.
Rodzina przy stole ,
tak pamiętam....


.webp)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz