Krystyna
* Ma krótkie blond włosy, niby niedbale zaczesane, i oczy w kolorze bursztynu, co patrzą z ukosa.Mało wyszukana sukienka i buciki ze złotej skóry . Jakieś takie niezbyt długie nogi, ale w klasycznej, kobiecej formie.Dobrze prowadzi auto i nie dba o pozory. Jakiś kierunek obrany podświadomie w temacie wcale nie najważniejszym , i wchodzi w to . Zawsze posłuszna intuicji, bez obawy , że się gdzieś pogubi, i że to nie było zaplanowane. Lubi to uśpienie wewnętrze i te ucieczki bez obowiązku. Jedzie teraz sprawdzić oferte matrymonialną ....
Wcale się nie stara, świadoma siebie, wie , że osobowością pokryje niedoskonałości swej urody, i elokwencji . Butelka coli,i miętowe cukierki a przed nia trasa 500 km z papierową mapą .
Radio przerzuca muzykę, czasem traci zasieg i milknie albo trzeszczy niemiłosiernie.Kawa na stacji i hop...
Trafia na adres , w sam raz na kolacje.W progu brzydal lustrujacy każdy szczegół jej twarzy,szyi,piersi i nóg. Znawca typów kobiecych,charakterolog czytający ze spojrzenia i nosa.Wcale nie trzesą mu sie ręce, kiedy stawia filiżanki i podaje chleb w gustownym koszyczku.
Salonik z dużym stołem na tle wielkiej i zielonej tafli okna , papierowe motyle ,i zieleń w donicach, jakby od wieków tam stały.
Na ścianach niewielkie grafiki z antykwariatów , dwa stopnie niżej ,w przytulnym kaciku-kominek i wielkie okno z widokiem na winorośle.
Samotny samiec-podsumowała w myślach, pewnie cierpki i gorzki . Zza okularów zauważyla błysk i przenikliwośc jego bystrych oczu. Szukała w głowie sposobu na zachownie kobiecej naiwności,
a on, niech tam sobie myśli, że to kolejna kobietka-
domatorka, lubiąca doniczkowe kwiecie , porządek w szafkach z butami , i cierpliwa jak gejsza .
W pare minut wyhamowała swe zapędy dominy, oddając sie obserwacji siebie samej, narzucając sobie kontrole własnych zachowań. Czekała ją improwizacja. Jakże odmienna to twarz, od jej stu poprzednich.Może tak lepiej, może przy nim nie spali sie szybko , a niczego bardziej nie oczekiwała
jak spokoju i troche miejsca na własne zdanie.Podjeła szybka decyzje, zagra w te karty, i może nie będzie to trudne i z jakimś zyskiem dla siebie .
Siadają przy winie, ona wodzi oczami po meblach, szacuje antyki .Fotele solidne, po renowacji, to dobrze , bo posiedzą dziś dłużej, przy rozmowach o tym, co było i co być może.
Wstepnie oszacowała , że na przedbiegu jest górą , bo on jest samotnym facetem w dużym, pustym domu, a ona woli mniejszy metraż, i zmieści się wszędzie, gdzie bedzie jej dobrze . Oczywiście określenie "dobrze" jest wzgledne , u niej to egoisyczne sto warunków wstępnych. Już zakłada, że będzie jego utrzymanką, ale jako rasowa modliszka , zna życie od podszewki.
On wypytuje o szczegóły, o jej stan posiadania ,bo tego nie obejmowały wstępne warunki pisane w listach kontaktowych, kontraktowych raczej :)
Jest wysoki, łysawy , zadbany i skrzywiony wiecznym niezadowoleniem.Ona to lubi, bo to jakby ślepego na spacer wyprowadzać.Trzeba dużo mówić i dać mu pomacać nature. Oboje singlami po rozwodach , bez zaplanowanej przyszłości .
Za oknem wieczorne, szare obrazki dużego ogrodu. Ponoć ogrodnik przychodzi regularnie i strzyże te zielenie raz w miesiacu .Poczuła sie ksieżniczką,
i stawało sie coraz bardziej różowo, a w jej głowie już zagościło słowo >zakotwiczyć< ....
Auto przed domem. Zaczynają kolejny baśniowy dzień.On chce kobiety palącej ognisko - ona saloników w rokokowych wnętrzach. Jadą .On chce pokazać live swoje miejsce na mapie , ona je zna z map googla.
Przeciąganie liny zaczeło się.
Widoki zza szyb samochodu urozmaicone wieżami kościołów . U niej w głowie automatycznie pytanie- ślub koscielny czy cywilny?
Oboje nie palą w aucie . Rozmowa toczy sie bez iskier, jest raczej powierzchownie grzeczna.
Wizyty jego znamomych wniosły troche zamieszania. Stan gry był nierówny , ale nie czuła się jak Sierotka Marysia. Emocje uśpiła, na intelekt postawiła,i styl grzecznej kocicy przyjęła.
Przetrzymała ostrzał wielu oczu, a nawet parę plusów sobie postawiła .Wdarła sie cichcem w towarzystwo wyrachowanych
damulek i wątpliwych przystojniaków .
Kiedy on zajęty sprawami swego antykwariatu, ona u kosmetyczki. Niewiele numerów ma w telefonie, ale zahacza o dawne znajomości a nawet nieliczną rodzinę.
Nowości wszystkich ekscytują, ale szybko jej opowiastki jak cięte kwiaty więdną . Wzgardzona, robi rachunek strat i rośnie w niej przemożna chęć do życia ponad stan .
Zapisuje hasło :Wyrywać dla siebie
wszystko za wszelką cene,
i wydaje wyrok na antykwariusza.
cdn



Mam nadzieję, że wyrok na antykwariusza będzie łagodny ;)
OdpowiedzUsuńZ pozdrowieniami Reti