niedziela, 29 listopada 2020

Cyfry z alfabetu . Krystyna - opowiadanie nr. 2

       

                                                  


     *  Lato *

 To on codziennie parzył poranną kawe, a na tarasie przy ptasich trelach, Krystyna ustawiała owalny stolik, i ratanowe foteliki. Początki niezłe. Robiło się filmowo. Rozmowy lekkie w treści i formie.Przez pierwsze miesiące życie płynęły dość monotonnie, i "na różowo ". Oboje byli tym zachwyceni . Nie sięgali głębi tematów ważnych , bo trudno byłoby je teraz ocenić, choć nie pachnie miłością , oboje boją  się codzienności, 

próbują więc lawirować w czasie, i bez rutyny  zmieniać menu.Karol leczy przy niej zawodowe wypalenie . Krystyna często maskuje  emocje, gotowa wybuchnąć, ale ciągle czeka .Wizja, kiedy pod ciśnieniem wystrzeli pierwszy raz, uspokaja ją i ma kolor czerwony.Tylko opanować jeszcze zimną suke w sobie, nazbierać energii.Nie czuje sie samotna, bo klimatyczne wnętrza i rozmówki przy kawie  z kolekcjonerami antyków sa ok..Wystarczająca zamożność Karola nie pozwala na rozpuste, ale materialna strona, to tylko schody.Na końcu czekają strusie pióra i purpura.Ona wie,że jej  sukces, to satysfakcja w pojedynke  * * *

Kolejne wizyty znajomych Karola ,ciekawych, by nową panią domu zobaczyć. Te wszystkie oczy szukajace punktów zaczepienia i skupienia-cieszyły ją, i szlifowały. Niby miasto, a plotkarska wioska, i wsiowa nuda.Czyżby miała być tylko kilerem jego nudy?  To może warto sie zabawić? Krystyna już planuje. Skoro na dziecko już za poźno...

ZIMA Wieczory przy kominku bez ciepła.Pani ziewała i siły zbierała, a  obrączek ciągle brak. Jeśli nie ślub, to smycz albo uzda ? Kombinowała, szybko kalkulując i zdarzyło się, co wisiało w powietrzu.Zjawiła sie postać z rodzinnego albumu- jego dorosła córka. Waga drgnęła w jego strone, a w niej obawy.Zawłaszczający trójkąt.Szykuje sie walka,pokazała się materialna zjawa i  wszystko wokół ożyło. Może  cichego wspólnika dla równowagi albo - wspólna z Karolem sypialnia, na melodie "tak tradycyjnie i na zawsze " ? Sto myśli na raz. Samotność nic nie znaczy , to tylko kreacja, jest sztuczna, i wyimaginowana. Zawsze można w kogoś , i w coś wskoczyć .Wystarczy impuls. Stawała się monstrum z podszeptami. Ona królowa , ona Lady Makbet.  To ona musi pokazać skrzydła i rogi. Tyle uzbierała w sobie wizji, że więcej nie uniesie, musi przy nim zakotwiczyć . Nie biega po pokojach ze ściereczką, bo jest na etacie Pani sprzątająca. Dobrze, że starsza, zabiegana i nieatrakcyjna. Kiedyś tam, sto lat temu, takie zaufane kobiety, to listy miłosne między kochankami nosiły. To jest niezła opcja. Już słychać podszepty kusicielskie, i nowa twarz Krystyny nabiera demonicznego światła.

Wycieczka z katalogu i jadą w Białostockie. Wygodny autobus  i strzelanie oczami, bo po paru miesiącach, w końcu coś nowego, i nowe  znajomości. Rozmowy o niczym przybrały jednak z lekka osobisty charakter...że: my, wy, a oni ,  i "moja żona została z dziećmi ".itd.

Przypominała sobie , że kiedyś przecież była towarzyska, tolerancyjna, i nie piętrzyła pytań  



                                                       

                             

        cdn    

niedziela, 22 listopada 2020

Cyfry z alfabetu Krystyna - opowiadanie nr.1

                            

                       

      Krystyna 


    *  Ma  krótkie blond włosy, niby niedbale zaczesane, i oczy w kolorze bursztynu, co patrzą z ukosa.Mało wyszukana sukienka i buciki ze złotej skóry . Jakieś takie niezbyt długie nogi, ale w klasycznej, kobiecej formie.Dobrze prowadzi auto i nie dba o pozory. Jakiś kierunek obrany podświadomie w temacie wcale nie najważniejszym , i wchodzi w to . Zawsze posłuszna intuicji, bez obawy , że się gdzieś pogubi, i że to nie było zaplanowane. Lubi to uśpienie wewnętrze i te ucieczki bez obowiązku. Jedzie teraz sprawdzić oferte matrymonialną ....
Wcale się nie stara, świadoma siebie, wie , że osobowością pokryje niedoskonałości swej urody, i elokwencji .  Butelka coli,i miętowe cukierki a przed nia trasa 500 km z papierową mapą .
Radio przerzuca muzykę, czasem traci zasieg i milknie albo trzeszczy niemiłosiernie.Kawa na stacji i hop...
Trafia na adres , w sam raz na kolacje.W progu brzydal lustrujacy każdy szczegół jej twarzy,szyi,piersi i nóg. Znawca typów kobiecych,charakterolog czytający ze spojrzenia i nosa.Wcale nie trzesą mu sie ręce, kiedy stawia filiżanki i podaje chleb w gustownym koszyczku.
Salonik z dużym stołem na tle wielkiej i zielonej tafli okna  , papierowe motyle ,i zieleń w donicach, jakby od wieków tam stały.
Na ścianach niewielkie grafiki z antykwariatów , dwa stopnie niżej ,w przytulnym kaciku-kominek i wielkie okno z widokiem na winorośle.
Samotny samiec-podsumowała w myślach, pewnie cierpki i gorzki . Zza okularów zauważyla błysk i przenikliwośc jego bystrych oczu. Szukała w głowie sposobu na zachownie kobiecej naiwności,
a on, niech tam sobie myśli, że to kolejna kobietka- 
domatorka, lubiąca doniczkowe kwiecie , porządek w szafkach z butami , i cierpliwa jak gejsza .
W pare minut wyhamowała swe zapędy dominy, oddając sie  obserwacji siebie samej, narzucając sobie kontrole własnych zachowań. Czekała ją improwizacja. Jakże odmienna to twarz, od jej stu poprzednich.Może tak lepiej, może przy nim nie spali sie szybko , a niczego bardziej nie oczekiwała 
jak spokoju i troche miejsca na własne zdanie.Podjeła szybka decyzje, zagra w te karty, i może nie będzie to trudne i z jakimś zyskiem dla siebie .
Siadają przy winie, ona wodzi oczami po meblach, szacuje antyki .Fotele solidne, po renowacji, to dobrze , bo posiedzą dziś dłużej, przy  rozmowach o tym, co było i co być może.
Wstepnie oszacowała , że na przedbiegu jest górą , bo on jest samotnym facetem w dużym, pustym domu, a ona woli mniejszy metraż, i zmieści się wszędzie, gdzie bedzie jej dobrze . Oczywiście określenie "dobrze" jest wzgledne , u niej to egoisyczne sto warunków wstępnych. Już zakłada, że będzie jego utrzymanką, ale jako rasowa modliszka , zna życie od podszewki.
On wypytuje o szczegóły, o  jej stan posiadania ,bo tego nie obejmowały wstępne warunki pisane w listach kontaktowych, kontraktowych raczej :)
Jest wysoki, łysawy , zadbany i skrzywiony wiecznym niezadowoleniem.Ona to lubi, bo to jakby ślepego na spacer wyprowadzać.Trzeba dużo mówić i dać mu pomacać nature. Oboje singlami po rozwodach , bez zaplanowanej przyszłości . 
Za oknem wieczorne, szare obrazki dużego ogrodu. Ponoć ogrodnik przychodzi regularnie i strzyże te zielenie raz w miesiacu .Poczuła sie ksieżniczką, 
i stawało sie coraz bardziej różowo, a w jej głowie już zagościło słowo >zakotwiczyć< ....
Auto przed domem. Zaczynają  kolejny  baśniowy dzień.On chce kobiety palącej ognisko - ona saloników w rokokowych wnętrzach. Jadą .On chce pokazać live swoje miejsce na mapie , ona je zna  z map googla. 
Przeciąganie liny zaczeło się.
Widoki zza szyb samochodu urozmaicone wieżami kościołów . U niej w głowie automatycznie pytanie- ślub koscielny czy cywilny?
 Oboje nie palą w aucie . Rozmowa toczy sie bez iskier, jest raczej   powierzchownie grzeczna.
Wizyty jego znamomych wniosły troche zamieszania. Stan gry był nierówny , ale nie czuła się jak Sierotka Marysia. Emocje uśpiła, na intelekt postawiła,i  styl grzecznej kocicy przyjęła. 
 Przetrzymała ostrzał wielu oczu, a nawet parę plusów sobie postawiła .Wdarła sie cichcem w towarzystwo wyrachowanych 
 damulek i wątpliwych przystojniaków . 
Kiedy on zajęty sprawami swego antykwariatu, ona u kosmetyczki. Niewiele numerów ma w telefonie, ale zahacza o dawne znajomości  a nawet nieliczną rodzinę.
Nowości wszystkich ekscytują, ale szybko jej opowiastki jak cięte kwiaty więdną . Wzgardzona,  robi rachunek strat i  rośnie w niej przemożna chęć do życia ponad stan . 
Zapisuje hasło :Wyrywać dla siebie 
wszystko za wszelką cene,
 i wydaje  wyrok na antykwariusza. 

                     






cdn           








 

         

    

Dojrzałe lato.

 Mama, tata ,praca sąsiedzi, szkoła, szybko rośniesz. Jest już zielono, Wielkanoc się błyszczy, i wszystko na nowo zakwita, tak samo jak kie...