Znowu mam potrzebę pisania, takiej lżejszej zabawy słowem ,bo nie tylko śmiercią człowiek żyje. Piękne są momenty, kiedy możesz podeprzeć sobie ręką podbródek, i dać sobie chwile samowoli umysłowej . Miłosne historie zawsze unoszą nas gdzieś tam w obłoczki , na jakiś czas, i aż to nie wystygnie, wierzymy w cuda wianki a chłopak wierzy dziewczynie, a jak nie wierzy, to cierpi, i zabija jak Otello Desdemonę.
Ona , Desdemona miała szalona głowę, dużo wdzięku, i przyciągała uwagę właściwie to nie wiadomo dlaczego, bo dziewczyna jak setki innych. Może ruchy, może sylwetka, choć nieszczególnie zachwycająca, dlatego nogi dłuższe , a piersi większe zawsze chciała mieć. Może sama jej obecność wystarczyła , bo rozmów nie umiała pięknie skomplikować. Choć oczytana, ale była jak zamknięta bombonierka , co czeka na otwarcie.
On, typ dyktatora, nerwowy typ zdobywcy, ale pociągający i zapadający w pamięć. Zazdrosny, a ona na przydechu, nie ogarniała, że to już trzeba na wodę głęboką. Jeszcze strzelanie oczkami w pracy, jakiś spotkany na ulicy kolega z liceum, jakaś ucieczka do mamy, on szalał, chciał ją mieć zawsze przy sobie, drobiazgi budziły jego agresje.... Dojrzała ekspresowo w dwa lata, kiedy tak szybko działo się: jeziora, kafejki, kino, i długie rozstania pod lipą, w deszcz czy mróz. Kochała zapach jego skóry. To było życie na linie, swoboda młodości, dziecko i koniec. On nie ogarniał ojcostwa , znikał na całe dnie , ona walcząca, bo poczucie obowiązku i tkliwość. Pieniędzy nie było, pensyjka, i ostry real codzienności smagał ich zdziwione w dusze, trochę wystraszeni , bo wszystko za wcześnie. Ona za miękka, ze swą chorobliwą wrażliwością i dumą, z poczuciem żalu, że brak mu szacunku do niej. On, Otello, wyskoki na boki, aż złapali falę. Pozornie, jak aktorzy grali z bliska, i z oddalenia. Traktowali wszystko jak okres przejściowy, że to minie, i się wszystko wyjaśni. Ona zbyt spolegliwa i raczej milcząca , stała się źródłem jego złości i frustracji. Wciągnęło ją życie typu, praca - dom, na zasadzie , że tak trzeba, a on szukał miejsca i sposobu na dobry dochód, skupiony raczej na sobie, ciągle czujny, jej każde wyjście, nawet na zakupy, było pełne dramatyzmu, "co tak się umalowałaś , gdzie idziesz? Choć już mniej zazdrosny był, zanim wyszła , powietrze aż buzowało złością, potem często rozczulała się nad sobą , bo wiedziała , że po powrocie padnie pytanie "Czemu tak długo "....taki więzień miłości :)) Po roku już zawsze zakupy robili razem.
On i ona, dwa światy , ale rozumieli się doskonale , ona się dostosowała, "bo tak trzeba", dla świętego spokoju, dla dzieci, ale tak do końca, nie godziła się na taka ostrą jazdę.
Weszła z nim w biznes.
Kochał, był zazdrosny , i zdradzał. Jeszcze naiwna i szczera, kochała , i nie była podejrzliwa, a kobiety pojawiały się coraz częściej w jego szybkim i nerwowym życiu. Chyba wiedziała o każdej, czasem go śledziła , chyba czuł jej oddech na swojej szyi. Niektóre potrafiły dzwonić na telefon domowy, a nawet w towarzystwie się ujawniać, by robić uwagi " ty taki piękny, i się z nią marnujesz". Przetrzymała, choć osłabiło to intensywność jej smakowania życia, a jej uśmiech stracił blask , i trochę zgorzkniała.
Liczyła, że kiedyś mu przejdzie, czekała na łagodność działań, i słów. Przyzwyczaiła się do tego zorganizowanego życia, a nawet polubiła jego nakazy , i rozkazy, choć cały ten czas bunt w jej duszy gościł.
Gdyby tylko była bardziej ckliwa, i miała temperament erotyczny, i miała w sobie chęć okazywania więcej czułości...może , gdyby w tym kieracie znalazła chwile na fryzjera, i kosmetyczkę , i nie brała jego obraźliwych słów nazbyt poważnie... ale te słowa dusiły ją , zmieniały jej psychikę. Stała się smutniejsza, i jakby pozbawiona energii i fantazji, więc kiedy już dzieci nie wymagały ciągłej opieki, wpadła w pracoholizm,
Wir pracy ją oślepił. Też poczuła zapach pieniędzy, i rozkosz ich wydawania, a nawet pokochała zamaszyste smakowanie sukcesów, i że to od niej dużo zależy, i taka pewność siebie, i to spec-poczucieTo wszystko uśpiło jej czujność, nie zauważyła , że ta młoda wydra, brzydula rzucała się jej w oczy najczęściej. Pewnie była dobra w łóżku.... Kiedy nieuchronność zapukała realiami, on wybrał, a Desdemona umarła i rozsypała się na tysiąc
kolorowych szkiełek swego lustrzanego odbicia.
A on biały Otello, piękny,
jak młody Bóg, nie rozpacza , nie żałuje, i żyje sobie wygodnie w swoim imperium . Jest szczęśliwy, i nie ma wyrzutów sumienia.
Sory, banalne to ale zdarza się często, i nadal funkcjonuje miedzy ludźmi. Na smutno znowu, ale to szekspirowska historia, a miłość przecież bywa smutna i tragiczna. Od wieków tak, po dziś dzień, bo w sercach ludzi niewiele się zmieniło.
c.d.n.


.jpg)