piątek, 15 grudnia 2023

Numer 6 - Izabela .


 



      
 

  Dziś wieje jakby się diabeł powiesił , może to ten mój diabeł. Jako ,że każdy ma swego anioła stróża, to ja pewnie mam indywidualnie i na etacie przyznanego diabła figlarza, czyhającego na moją duszę. Jest trochę naiwny, i ślepy, bo sto razy już umierałam i nic, nadal czaruję i oszukuję.  Dziś nowe wątki, w drugiej osobie , tak jakby trochę o sobie, i  nowe imię sobie przykleję, Izabela jest ok, bo wspaniała  Czartoryska z Flemmingów, ale nie o niej mi tu pisać. * Kiedy inne wiły wianki i motały kłębuszki wełen na kolorowe sweterki i szaliczki, ona po szkole artystycznej ,czyli wrażliwa ponad miarę, w wieku 21 lat urodziła córkę, wpadła w depresje poporodową. a ze świadomości kiepskiej jakości swego życia, zamknęła się w sobie, i zobojętniała. Coś jej się wymknęło spod kontroli, że skróciła swą  młodość zazwyczaj chmurną i górną u panienek, straciła  panowanie nad otoczeniem, zawsze energiczna teraz ,bała sie życia, i  stroniła od wszystkich zawstydzona wczesnym rodzicielstwem, bo dziecko miało dziecko. Pojawiali się ludzie, i ludziska ,tępe osobniki i inteligentne, odbierała ich  masowo bez krytyki , szklanymi oczami ogarniając 

ten tłum figur .Otworzyła się zapadnia, a świat równoległy otworzył ciemne wnętrze,  dokąd uciekała od realu, który był od czasu do czasu surrealistyczny. Była jak fosa nie do zdobycia, rzadko zwodziła mosty. Parę miesięcy , może rok, ubierała się szaro-buro i na czarno, i może ze dwa lata robiła wszystko jak manekin , z poradnikami w ręku, n.p. jak karmić niemowlę. Mąż, młody, zbyt młody, piękny mężczyzna, też jakby odrzucił to nieoczekiwane ojcostwo. Po kryjomu kupowała kaftaniki, i śpioszki, bo on zazdrosny o każde spojrzenie, o uśmiech do dziecka ,bał się utraty zainteresowania sobą. Znikał z domu nawet bez okazji. Przystojny, a jakże, sama nie wiedziała, kiedy się pojawił i omotał ją, była jak kokon jedwabnika , i bez prawa głosu. On jak prawdziwy samiec, totalny egoista chciał mieć ją tylko dla siebie, choć kobiety zabiegały o niego stadnie, a on nie stronił od nich ,i  owszem , zawsze korzystał z okazji.

Taka nadmierna żądza miłości i ciała, a może jej się wydawało,  tak mało mu jej okazywała, i  dawała, chyba jednak kochać nie umiała, a o miłość nie zabiegała .,bo kojarzyła się jej z rezygnacją ze wszystkiego, i z cierpieniem choć nigdy przedtem tego nie doświadczyła. Może już wtedy była egoistką , bo swojej wartości jeszcze chyba nie znała, i nie umiała oszacować.

Wychowana tradycyjnie, w ciszy i miłości rodzicielskiej, urażona jego nieco wulgarnymi słowami w stanach napięcia nerwowego. On wciskał się ,wkręcał się w mózg, złapał ją strach jakiś nieracjonalny , pojawiło się ze zdwojona siłą, zdyscyplinowanie i małomówność, wchodził jej gwałtem  do mózgu. Jakby po kruchym lodzie  szła,  nie za nim, a z nim, a może  odwrotnie? Książki z zakresu psychologii, o nietypowych zachowaniach w kontaktach międzyludzkich, żeby go zrozumieć. Teoria się sprawdzała rzadko, może piesek ,może kotek dla złagodzenia nadpobudliwości i niczym nie uzasadnionej zazdrości? też nie, zajmowałyby dużo naszej/jego/ uwagi. 

Gdyby nie matka , nie zrozumiałabym nic z tego świata pieluch, i psycho-spirali wokół siebie. Przedszkole , i pierwsza praca  w biurze, gdzie wszystkie urzędniczki od rana przy kawie omawiały z przejęciem swoje  romanse, czy stan zdrowia swoich pociech, modnych kolorów, itp. musiała się naginać. *Zaskoczyła , a praca dawała jej równowagę, była odskocznią ,przeciwwagą do tego mdłego realu.* Odebrać małą z przedszkola , ogarnąć mieszkanie, i dziecko, czasem pomyśleć i poczytać przed snem .

W PRL  jedną z obowiązujących form niełatwą i niezwykłą  w kabarecie codzienności, było stanie w kolejkach po cokolwiek, i po wszystko. Mąż wpadał i wypadał, z reguły zawsze one żyły sobie we dwie:) Cierpiała , ale wypracowała sobie system, rytuał, i czarno-biały telewizor z  antena na drut trochę pomagał w tym życiu. Zimą sama zamawiała węgiel, sama go układała w szopie i sama tłukła młotkiem ,wrzucając do ocynkowanego wiadra. Paliła w dwóch piecach, a jakże , przecież młoda była i silna. Drewno też sama rąbała , układała za piecem, bo rano z zimna mieliby sztywne członki, a  mąż walczył o kasę . Taki skromny Kopciuszek. Pokorna, i głupia, choć nie głupia, otępiała,  i pracowita, ale nie jadowita. Już wiedziała , że przegrała, choć walczyła. Reprodukcje wielkich holendrów malowała , a w ich dużym ich mieszkaniu czysto i ciepło było ,no bo i obowiązkowa była -to jakby całe zło w niej, i ta jej niska samoocena. * Podłogi z desek mahoniową pastą  pucowała, a  w kryzysie finansowym swoje pianino sprzedała. Wiecznie smutna, ale nie cierpiętnica, wyczekiwała końca, a choćby i zmian ,czekała na słońce. Pierwsze ciepłe promyki i drobne uśmieszki pojawiły się na wczasach rodem z PRL. Był piasek, sosny i niekończąca się przestrzeń ,W kioskach guma balonowa , koraliki bursztynowe, landrynki i kolejka pod Pocztą :) Kartki, znaczki  i zamawianie rozmów telefonicznych z bliskimi, potem bułeczki i drożdżówki w pobliskiej piekarni, gdzie pachniało  dobrym rzemiosłem . Całymi dniami i nocami szumiało morze, a mewy kradły kęsy bułeczek . 

Na pierwszym wyjściu "na miasto "córka dostała z kiosku wiaderko z  łopatką, a ja nabyłam  gazety. Wtedy Politykę namiętnie czytałam jednym okiem, bo drugim  na moje grzeczne dziecko zerkałam. Lody, na plaży też lody Pingwiny na patyku, landrynkowy napój we folii przez słomkę :) Pełnia szczęścia i słonko, i poczułam się piękna. Mrzeżyno, do dziś tam zaglądam, kiedy jadę nad Bałtyk, klimacik jest , i las sosnowy  stał jak stoi jak stał, i kościół okazały, i budki i kioski z pierdołkami za pare groszy.  Starzeję się szukając swej przeszłości niedomkniętej :) 

Było coraz lepiej, choć do rozmownych nie należała, i niczego szczególnego wtedy nie chciała, nie szukała. Samo przychodziło i łapała to w ręce gotowe, bez knowań , za czy przeciw. jej możliwości  Pensja, przedszkole było zbawieniem, ćwiartka kurczaka dla dziecka, sobie masełko i wyborny chlebek, mężowi niewiele, bo dojadal na mieście ,ale lubił też moje rarytasy,  i tylko wybrane pozycje pichciła, np.śledż opiekany w zalewie octowej , dużo cebuli i pieprz w ziarnach i liść laurowy, Rolady z wołowiny , lane kluseczki do Strogonowa  , naleśniki, rosół ....a mięso na ryneczku po znajomości.

Tylko rajstopy się szybko darły , a podnoszenie oczek w punktach  trochę kosztowało . Dom  i ogród wystarczały, a dom prowadziliśmy otwarty. Herbata i rozmowy ,bo miejsca było dużo na trzech pokojach i dzwonek u drzwi działał nieźle, a i tradycyjne pukanie nie było zakazane, schodzili się więc popołudniami lub wieczorami znajomi naszej młodości, poważni i śmieszni, palili caro i albo narzekali albo filozofowali sobie dowoli .alko bywało  tylko w sobotę i też nie na ful.

Spacerów nie lubiła, że to strata czasu, do tego 

państwowe sklepy jej wystarczały, choć i do Pewexu zajrzała, i na książki trochę traciła. Wiedza książkowa ulotna jest, ale lubiła się zanurzać w słówkach, zdaniach, stronach , rozdziałach , zapominając  o świecie wokół , a nie kojarząc siebie z postaciami, rozwijała fantazje. No, i jeszcze "Mówią wieki, "Spotkania z zabytkami", prenumerowała miesięczniki , tygodniki , ale w tematach konkretnych, żadnych literackich romansów, choć chętnie w wieku średnim "Trędowatą" obejrzała :) Nie rozglądała się za żadnym męskim dodatkiem, nie podążała za ich wzrokiem , choć wielu "patrzących" było. Atrakcyjność była u niej naturalna, nienaciągana, a "wdzięk od urodzenia ", że tak powiem, posiadała. Był mąż i finito. 

Spokój największym dla niej darem był, choć były dni ,że mówiła sobie "jeszcze trochę wytrzymać "i wiecznie planowała ucieczkę :) bo wszystko było nie jej miarę, czuła się zobowiązana , powiązana , związana, ale cóż, starała się zrozumieć, że wolność ma swoje granice ,wszyscy przez coś, czy przez kogoś , jesteśmy wplątani w życie. Mężczyzna to koń , a koń jaki jest, to każdy widzi. Kobieta to skomplikowany stworek, czasem wredny i słodki elf, zakłamany, albo  szczery do bólu. Ma swoje mosteczki, parki zielone , zakręty swoich wąskich ścieżek, poezje, rączki do pracy, albo pieszczot, usteczka szerokie czerwone, albo wąskie , i paskudnie zasznurowane , albo nazbyt wylewne wywołujące u słuchających agresję. Kobiety są głupie, albo przemądrzałe, nie potrafią, lub nie mogą wypośrodkować, za dużo ról do zagrania, a one sama sobie reżyserem. Lubią wydawać pieniądz na strusie pióra , aby sobie strojem dołożyć urody osobistej, albo kupują podarte, sprane dżinsy, aby ująć sobie lat. Kobieta- jest usłużna albo wiecznie  zbuntowana, bywa pamiętliwa i namiętna, albo chłodem podszyta na wskroś, szybko się nudzi, albo zostaje na całe życie. Mężczyźni wolą te trochę głupsze , bo rywalizacja, i z czasem to przeciąganie liny byłoby dla nich ryzykowne. Oni zawsze wolą dominować . Ja lubię takich silnych ,mądrych, zdecydowanych

i rzeczowych, takich , jakim był mąż.

Sama nie wiem jak siebie w tym podziale kobiet na te złe i dobre osadzić:) nie poluje na mężczyzn, z reguły to ich podziwiam , jak jest za co, a nawet rozpieszczam i bywam nadopiekuńcza. Czy bywam zmienna dla samej siebie? nie, nie planuję aż tak , to raczej ciekawość świata i lubię zainteresowanie swoja osobą :) ale nie ma we mnie samouwielbienia , a raczej ponad normatywna skromność, z którą walczę. Przyznam, że łamie te układną zasadę grzeczności, i w wyjątkowych przypadkach, jest mi wszystko jedno, bo znam swoją wartość, więc idę na całość.

No już dobrze, zamykam introwertyka w sobie , bo było potem wielu, którzy mnie zdominowali, nie tylko w życiu codziennym. Egoistów  poznałam i filantropów, w których szczerość nigdy nie wierzyłam, trefnisiów i brzydali , kobiety zazdrosne na sposób hiszpański, i ja ,zazdrosna do szpiku kości, aż dusza we mnie umierała. Nie umiałam żyć w trójkątach. Miałam swój model życia osobistego .Niesprzedajna, i dumna jak babcia Aniela.

Potem już tylko nietuzinkowe życie, choć miliony ponoć tak ma, i codzienność jak bieg przez płotki. Jest 2023 rok , a za trzy dni i on się kończy,  i jak obłok biały na niebie przepłynie , bez powtórek , bez kopii i duplikatów ,

 Ile zapamiętasz, tyle możesz ponieść dalej i dalej , aż po zapomnienie.

💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧💧

 

  c.d.n.  wszelkie prawa zastrzeżone 



Dojrzałe lato.

 Mama, tata ,praca sąsiedzi, szkoła, szybko rośniesz. Jest już zielono, Wielkanoc się błyszczy, i wszystko na nowo zakwita, tak samo jak kie...